niedziela, 29 listopada 2009

Poprostu Andrzejki :)

Motywem przewodnim tego bloga, z założenia, są imprezy, spotkania towarzyskie, wyjazdy, zabawy i ogólnie rozumiana rozrywka. Jeśli rzeczy te wydarzyły się i są warte zapamiętania, zostają tu opisane :) Dlatego teraz pomimo zmęczenia z przyjemnością coś opiszę :) Mianowicie andrzejkowy weekend, "festiwal" nawet :D Całokształt przybrał kształty wspaniałego wydarzenia kulturalno-społeczno-pijacko-muzyczno-towarzysko-koncertowo-poznawczo-turystyczno-zajebistego :) Było to tak...

Dawno, dawno temu. Nikt już nie pamięta kiedy i gdzie. Ktoś obczaił, że kołki idą na Żywiołaka w andrzejkowy wieczór, jak więc mogło by mnie tam zabraknąć? No powiedzcie mi jak? :) No nie mogło po prostu! :D ¡Si! Por supuesto. :D Pierwszy plan zrealizowany został w 100%... brzmiał on tak: spotkać się pod primem i wymyślić plan dalszego działania. No może troszkę się spóźniłem bo trzeba było pyszną flachę z Morcinem obalić. Jabłko-mięta jeszcze nigdy nie smakowała tak wspaniale i jeszcze nigdy mnie tak nie zmęczyła ;P Przy dźwiękach wspaniałej muzyki bańka szybko pękła (za szybko). Ale to był dopiero początek wieczorku, pod Primem czekały moje ulubione Kołki: Siur, Dziwadło oraz spodziewana niespodzianka wieczoru: Szczur ;P Obmyśliliśmy plan aby udać się na PROpreParty do Galicji. Była posucha okropna z siedzeniami, ale jakoś się wbiliśmy do stolika Ekipy Kaśki, Mariusza, Judyty, Magdy i jeszcze jednego jakiegoś kolesia ;P Rozmawiając o poważnych sprawach czas szybko upływa, szczególnie w miłym towarzystwie przy jakimś symbolicznym piwku:) Trzeba było potem zmienić lokal na Primusa, zalęgły się tam bowiem inne, wcale nie mniej lubiane, kołki oraz całe mnóstwo dawno nie widzianych znajomych. Gdybym z każdym chciał wypić jedno piwo, nie wyszedł bym stamtąd do środy. Gdy ujrzałem Martynę to prawie wybiłem sobie zęby o podłogę. W szoku ciężkim jestem do teraz.. ba! Nawet Pan Seba był chyba w szoku :) Fajnie było powspominać stare studenckie czasy :D Potem pojawiła się Sabrina Nastoletnia Czarownica... omg! Jej nie widziałem chyba jeszcze dłużej niż pół roku ;P W międzyczasie musiałem się nieźle naprodukować żeby wyjaśnić Kołkom teorię względności kolejności epok historyczno-literackich. W każdym bądź razie renesans leży pomiędzy gotykiem, a barokiem, ale za rok. Dodam tylko że 2 równoległe osie czasu nie stanowią układu współrzędnych :D S&S jak zwykle wymiękły wcześniej, poszły w siną dal, ale Dziwadło, pomimo tego że ma najgorzej, wytrwało jeszcze jedno piwo, które zresztą jej wylałem :D Gdy już się wyspała trzeba było zagrać w piłkarzyki i to nie prawda, że Dziwadło zawsze wygrywa :P Raz był remis a raz ponieśliśmy klęskę w dwumeczu przeciwko Sabinie i jej koledze ;P Po wyjściu jeszcze szybki telefon do Siura, który ze mną rozmawiał i tego nie pamięta, chociaż miał swoją podręczną pamięć pod ręką ;P Teraz nastąpił bardzo pouczający i ciekawy wykład o leśnictwie, głównie o świerkach istebniańskich i wymieraniu monokultur.

Nagle nastał dzień drugi tego festiwalu :D
Też nie pamiętam co mi się śniło, ale się cudownie wyspałem :) Do 16 jakoś te parę godzin szybko przeleciało.. Przyjście dziewcząt na Wściekłe Pięści Węża zmotywowało mnie do posprzątania pokoju, oprócz tego musiałem przemeblować conieco i ugotować tajemnicze placki ;P HY-TŻ i rumuńskie przysłowia bardzo się spodobały S&S i Gośce, mi zresztą też, po raz kolejny. Szkoda że Dziwadło nie oglądało z nami, ale ona zawsze ma najgorzej :P Ale doszła akurat na napisy i przyniosła całe pudełko kolorowych paseczków, cieszycie się?:D Autobus dowlekł się do Bielska, a my nawet po drodze mogliśmy usiąść. na szczęście Support się spóźniał więc zdążyliśmy na początek koncertu ;P Zapomniałem już, że w Rudym mają Brackie! :) Koncert... był wczoraj, a ja od wczoraj bardzo ich polubiłem :) Mam nawet autografy! Yeaaaaaaaa Charlieeee! Nie spodziewałem się w ogóle takiego szału :) Żywiołak chyba też nie, 3 razy do nas wychodzili! ;D Ale wszystko co dobre szybko się kończy, trzeba było wracać, nawet na atobus zdążyliśmy! :) Na autobus do Galicji! :) Czekały nas tak te same kołkownice które dzień wcześniej czekały nas w Primie, tj. Mizeria i Darek, a na dodatek trzeźwy Piotr :D Miło spędzaliśmy czas, graliśmy w "Zgaden sie bitte kto bist to", czyli grę prawdziwych niemieckich żołnierzy! Raz zgadnąłem Anię z Zielonego Wzgórza. Dla pomysłowości Szczura mówię bravo! Dzisiaj propagowałem ta grę dalej, z pozytywnymi skutkami! :) Trzeba było jednak wracać, dobrze, że Piotr miał samochód :) Zanim tam jednak doszliśmy wydarzyło się wiele rzeczy.... eksplodowały piłkarzyki, jakimś sposobem miałem choinkę we włosach, kosze na śmieci okazały się zdradliwe, a Mizeria i Piotr zostali zdemaskowani... są hetero i mają romans. Doszliśmy do tego automobilu, zmieściliśmy się, ale daleko nie zajechaliśmy bo zastawiły nas pały :( Całę szczęście, że liczyć nie umieją, a może mają kiepski wzrok? No w każdym bądź razie Siura nie zauważyli ;) W związku z powyższym S&S znowu musiały iść na nogach do domu :P

Festiwal był skończony, wspomnienia i nowo-zawarte znajomości na pewno zostaną na całe życie, pozostanie jednak tęsknota do następnego festiwalu! :) Oby to nie było za rok ;) No.. skończyła się impreza, ale nie weekend, w niedziele nie obyło się bez styczności z co najmniej jednym kołkiem: Szczur koniecznie chciała pożyczyć aparatu, pojechałem więc jej go zawieść do hacjendy Siura, ale zapomniałem go zabrać Ostatecznie się udało, wsadziłem Szczura do pociągu, ale niedługo po jej odjeździe nastąpił najazd.. Czytając chrześniakowi dowiedziałem się naprawdę dużo o dinozaurach. Wiedzieliście, że mogły wyginąć bo najadły się trujących roślin?:P Teraz ostatni tydzień pracy w BIM przede mną, dlatego idę spać :P Zanim to jednak nastąpi chciałbym podziękować, tradycyjnie zresztą :P
Dziękuję Szczurowi, Siurowi, Dziwadłowi, Morcinowi, Kaśce, Judycie, Magdzie, Dominikowi, Marcelinie :* Wielkie podziękowania też dla Martyny i Sabiny, oby następne spotkanie nie było w kolejnej dekadzie.. :* Oby następny taki weekend był za tydzień i oby spełniły się życzenia związane ze spadającą gwiazdą ;) :)

Na koniec miał być ferment, dotyczący hydromasarżu, ale wszystko zostało rozkminione verbalnie/vokalnie :P

Pozdro siusiaczki :)

2 komentarze:

  1. Michał, ty wariacie :D nic dodać, nic ująć :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to byłam spodziewaną niespodzianką? eeeej, nie żartuj tak sobie;p Ale weekend rzeczywiście był fantastyczny i wart powtórzenia:) i oby, oby marzenie związane ze spadającą gwaizdą się spełniło :)
    Dzięki za towarzytwo :* HA-TŻ!:D

    OdpowiedzUsuń