sobota, 27 listopada 2010

Nowa starosłowiańska tradycja?

Ja mówię stanowcze dlaczego nie :) Koncert w towarzystwie kołków uświetnianym obecnością Pańczura (a także syna-bliźniaka kołodziejczyka... CHŁOPIIIEEEEEEEEEE) Żywiołak dał bardzo dobry koncert, a już najlepsza była bielizna Aani P. (w zasadzie jej brak) ;P Po szaleńczym powrocie do cz dz Sąsiadka z Siurem i tak jakimś cudem były przed nami (Dziwadło, Szczur, Pańczur i ja) w primusie. Trzeba było nadrobić zaległości związane z prowadzeniem pojazdu mechanicznego i wręczyć oczywiście prezent dla Siura z okazji chyba dziewiętnastych urodzin :D Podoba mi się to że mam już napisaną notkę i pół dniówki za sobą, a Kołki dalej sobie śpią :)

Śnieg pada! :)

Boli mnie szczęka ;/

poniedziałek, 22 listopada 2010

Weselmy się :)

Jest ciepły, jak na tą porę roku, wieczór. Po szaleńczym powrocie do domu nasz bohater wybrał się na pociąg relacji Zwardoń - Katowice. Udało mu się na niego zdążyć. W pociągu czekały już na niego Siur i Sąsiadka, a raczej Sąsiad :) Były też Benia i Justyna. Pociąg ruszył. Naszej piątce podróżnych nie chciał nawet przeszkadzać konduktor. Bez większych przeszkód dotarli oni do Katowic gdzie po dłuższym czekaniu na Szczura i Dziwadło, które właśnie wróciło z Kielc, udali się na ul Słowackiego. Tam już rozpoczęło się przyjęcie weselne, a w zasadzie najpierw odbył się wieczór kawalerski ;P Potem wykupywanie Młodej :D Losowo wybrany pan młody dobrze wczuł się w rolę :D Najlepiej całą imprezę oddają zdjęcia których jest naprawdę setki i to tylko z mojego aparatu, a nie wiem jak na przykład u Szczura? :) Więc co ja się będę rozpisywał, jak co to sobie oglądnę zdjęcia :) Was też do tego zachęcam drodzy czytelnicy.
Ale to jeszcze nie koniec. Bo rano trzeba było wstać do szkoły, a po szkole jeszcze do baru, zobaczyć się z moimi PAF a raczej AF bo P nie dała rady ;P Mistrzowski popis Hajdiego: JA SE JADE z popielniczką w ręku czy wykonanie piosenki Moja Szakiro doprowadziły nas do łez :) A na dodatek Agiszon kupiła sobie nowe auto :) Prawdopodobnie najładniejsze Seicento ever :)

czwartek, 18 listopada 2010

ale URWAŁ! :P

Żeby móc zacząć pisać tego posta musiałem odgarnąć sporo pajęczyn;P Aż dziwne bo ostatnio sporo się działo tylko jakoś chęci brak na pisanie ;P i nawet na pogodę nie mogę zwalić bo ostatnio było naprawdę ładnie jak na listopad (nie licząc dzisiaj i wczoraj) ;p

Ale co tam się działo? Był koncert Jelonka w Rudym Boju. Oczywiście związane to było z fotkami z moimi fankami i rozdawaniem autografów :D Był wykonany genialny plan przeniknięcia do pierwszego semestru, wkręceniu się w grupę dziewczyn które odwalą całą brudną studencką robotę i zdobycia ich numerów telefonów :D Było spotkanie w Jaszczurowej z Paletkami, karaoke do późnej nocy, sprawdzanie mailów i gry na instrumentach wszelakich. W ogóle to kupiłem sobie gitarę elektryczną. Piękna chińska kopia stratocastera. Wymagała ona klejenia i wymiany paru elementów, ale teraz brzmi i prezentuje się fantastycznie :) Była bardzo udana impreza w Brudnicy również związana z karaoke (była to swego rodzaju kontynuacja imprezy jaszczurowskiej :) )hmm co tam jeszcze? wczoraj byłem na basenie ze śląskimi alkusami a dokładnie Vojakiem i Madziarą i efekt jest taki że wróciłem do domu w złym stanie. Palce wybite chyba, zginać ledwo co mogę :P Ale jak wyglebiłem to wszyscy krzyknęli ALE URRWAŁ! Więc chyba warto było? :) Jutro szykuje się impreza w klimatach weselnych w Katowicach, ale to dopiero po pracy i po szkole A w sobotę i niedzielę też szkoła, a pomiędzy sobotą i niedzielą jeszcze nie wiadomo co ;P Może PAF? Bo już ich dawno nie widziałem i si stęskniłem ;P


Aaa przypomniało mi się jeszcze coś. Siur i Szczur szły sobie przez ul. Głowackiego, a była zima bardzo śniegowa. I śpiewały sobie tak: zima, zima, zima! pada, pada śnieg! i teraz ta piosenka za mną chodzi i nie mogę się uwolnić :P

ongo ongo zajebongo :D