niedziela, 28 lutego 2010

doKogo?

Zapomniłem se że żech mioł napisać notkym. Ale już biorę się do roboty ;P
W piątek postanowiliśmy zagrać w Eurobusiness, hrhr dziewczyny się łudziły że mogą ze mną wygrać, a nawet we wspomnianą grę przegrały ;) Dziwadło poniosło tak sromotną klęskę że zebrało się dopiero kole południa ;) Siur też wymiękła, ale ostatecznie się podniosła :) Czeka nas teraz podobno revange :P

W sobotę niespodziewanie odwiedziliśmy Pielę, dawno się już TAK nie uśmiałem, naprawdę! Oglądnęliśmy zdjęcia małej Asi, zatabaczyliśmy i podyskutowaliśmy o kulkach. I wszyscy przyznają mi rację, ze zabawa kulkami jest bardzo relaksująca i odprężająca :) A potem uciekł nam autobus i wróciliśmy się do solenizantki na 15 minut. A potem to już spać powoli poszliśmy.

A w niedzielę... a w niedzielę... jak zwykle! Wszystko się zaczęło od telefonu od Path w prawie shishy, I to tak wczas rano.. Potem poszło już szybko. Oglądnęliśmy film który okazał się nie być pornosem, wypiliśmy butelkę wina z Agą i poszliśmy do Primusa. A potem okazało się że Aga nie ma spodni i nic na to nie mogliśmy poradzić :( Ehh i pomyśleć że nie widziałem się z nimi 3 mce prawie :(

Tak skrótowo można opisać ten całkiem udany weekend, było fajowo :)


W czasie który minął od napisania mojej ostatnie notki została wydana nowa płyta SnL: doDekafonia, opętało mnie, jedna piosenka jest nawet o Siurze :D
A na deser moje muzyczne odkrycie roku 2010, dołujące, prawda? :P:P:P

niedziela, 21 lutego 2010

Dziwny weekend?:P

Najważniejsze co muszę zapisać na przyszłość to to ze dzisiaj odwiedził mnie Kangur. Pewnie nie było by w tym nic dziwnego ale nie widziałem go od wielu, wielu lat. Chyba ze trzech :D Albo 4? No nie wiem, ale dobrze, że miałem jego podręcznik do Warhamca, miał przynajmniej pretekst. Pożyczyłem oczywiście tylko po to aby skserować, ale nie zdążyłem ;/ Trudno, ale przynajmniej dzięki temu pogadaliśmy na wiele ciekawych tematów. Na przykład homeopatia, ochrona środowiska, fantastyka i może narodzi się z tych opowieści i w ogóle całych odwiedzin jakaś sesja, na co bardzo liczę :D
Zacząłem tak od tyłu trochę bo jestem na świeżo po tych wydarzeniach, ale nie dalej jak w piątek poszliśmy na picie z Dziwadłem. Jako że postanowiłem nie pić piwa trzeba było szukać innego paliwa. Znalazł się rum z colą, szampany pite za pomnikiem i między garażami, "taka wódka pomieszana z sokiem", a potem wiśniówka. Pod koniec kiedy znowu byliśmy w Primo, dołączyły do nas Siur z Sąsiadką, które właśnie wróciły z jakiegoś radzieckiego filmu czy dwóch. W związku z tym chciałem przywitać towarzyszki jak należy. W międzyczasie zostałem posądzony o to, że obrażam siedzącą koło mnie Izę? No cóż, dominik okazał się totalnym debilem... no ale w końcu dominik... samo imię wiele tłumaczy.
A w sobotę były pierogi! Takie woodstockowe, przysmażone na patelni i koniecznie z grzybami (piasku i piwa nie było).

Nie wiem czy Piela kiedykolwiek tutaj była, ale nie ważne, ważne, ze ma dzisiaj urodziny i składam jej przy okazji życzenia! Wszystkiego Najlepszego! :) :*

środa, 17 lutego 2010

Dwie piętnastki

Wiecie że w zielonym to po angielsku in blue? Arturo obszedł trzydziestkę, szkoda, chłopa, widać ze mu już reumatyzm doskwiera, wątroba nie ta co kiedyś i w ogóle lipa :P Ale przynajmniej hucznie było :D No ale skoro zjawiło się ze 50 albo więcej osób to się nie ma co za bardzo dziwić :D Nawet zagrycha do gorzały była :)
W niedzielę było o tym jak Dziwadło i Szczur jeździły koleją :D u Dziwadła w domu :D kolejka wypas, film Pharnasus też niezły, ale cieszę się że na to do kina się nie wybrałem :)
Poniedziałek był kolejnym dniem spędzonym od samego wieczora z kołkami. Trzeba było wypić te szampany wreszcie :D A przy okazji obejrzeliśmy Kill Bill'e i przedmuchaliśmy parę draży. Właśnie, dlaczego nie drażów? I tym pozytywnym akcentem kończymy na dziś :)

sobota, 13 lutego 2010

Orange!

Postanowiłem zdać relację na gorąco:D A jest co relacjonować. Otóż jeszcze kilka godzin temu byłem w Brudnicy :) Co prawda wróciłem bez szelek i bez flagi, po którą pojechałem, ale co ja na to poradzę... No właśnie nie wiele mogę zrobić wobec takich szkodników jak Szczury ;P Ale po kolei :D
Z Sąsiadką, Goszą i Dziwadłem udaliśmy się automobilem do Biedronki w Kętach, a że stamtąd już niedaleko do brudnicy to postanowiliśmy z tego skorzystać :D A w brudnicy... a w Brudnicy... jak zwykle ;P Graliśmy w zgadden sie bitte i piliśmy skurwolańską. Daliśmy radę chociaż było ciężko. Ale niestety impreza nie udana z wiadomych przyczyn. w sumie to niewiele jest tu do napisania bo wszystko zostało przyćmione przez panią Fayah. Nawet to że Sąsiadka ma brata a nawet dwóch. Nie będę tu owijał w bawełnę bo zaraz trzeba iść na trzydziestkę ;P obadaj! :D

wtorek, 9 lutego 2010

Medyczny plagiat

Nu... Troche my sie pobawili ostatniemi czasy :D Z Sąsiadką wybraliśmy się do szpitala przy ulicy Słowackiego na integracyjną imprezę zakładową :D Zjawiła się cała elita lekarzy, pielęgniarek a nawet pacjentów :D Z tą służbą zdrowia nie jest aż tak źle, pomimo tego że znajduje się na kolanach ;P Ale niestety nawet na imprezie dosięgnie człowieka praca, trzeba było wypisać całe mnóstwo recept :D Mam nadzieję, że wszyscy wrócili już do zdrowia po ich zastosowaniu :D Dyżur jednak się skończył i trzeba było wracać i to tylko po to aby się posilić czymś co nie zawierało etanolu i ruszać dalej, tym razem do Dziwadła oglądnąć jej umywalkę a potem na koncert do rudego boya :) Grał tam Plagiat199 :D Bardzo dobrze się skakało, a Szczur pomimo tego że ma swoje szelki chyba jednak zatęskniła za jakimś konfliktem zbrojnym ;P mało sobie zębów nie połamałem :D Warto też zaznaczyć ze w koncercie partycypowała Gośka której nie widziałem już chyba od studiów :D A po koncercie ze Szreku do primusa i tak nam jakoś zeszło aż tu nagle około 4 rano doszło do kolejnej bitwy, tym razem z Dziwadłem, ale nie wiem o co poszło tym razem?:P Na następny dzień, jak Szczur już oddelegowywał się z Czechowic zdemaskowaliśmy razem szpiega. No ale wiadomo jak to leśnicy, nie potrafią się skradać na miejskich terenach... Razem dziewczęta odjechały w siną dal a ja wróciłem do domu po to aby imprezować dalej. Tym razem okazja natrafiła się sroga. Urodziny mamy :) W skromnym rodzinnym gronie dalimy radę niejednej flaszeczce i takjednej shishy :D To było w niedzielę. W poniedziałek odwiedziły mnie Siur z Sąsiadką w celu skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą :D Po oglądnięciu zdjęć nierentgenowskich i zbadaniu pojemności płuc udały się do domu a ja do łóżka. dzisiaj cały dzień pisałem tę notkę a jutro jadę na Avatara :D Oj dzieje się, już w ten weekend Brudnica :P W przyszłym tygodniu nartki z Prosiakami... yeah :D

Na koniec hytrumfu ostatniego weekendu: :P