niedziela, 3 stycznia 2010

2010

"Umrzeć to jak obudzić się po naprawdę udanej imprezie, kiedy człowiek ma jeszcze sekundę czy dwie niewinnej swobody, nim zacznie sobie przypominać, co robił wczoraj w nocy, a co wydawało się takie logiczne i takie śmieszne. Jeszcze później pamięć podsuwa wspomnienie tego naprawdę rewelacyjnego numeru z kloszem od lampy i dwoma balonami, wszyscy boki zrywali ze śmiechu... Po czym uświadamia sobie, że dzisiaj wielu osobom będzie musiał spojrzeć w oczy, a jest już trzeźwy, i oni też, ale wszyscy pamiętają..."

Umarłem. :D Bo to był sylwester na miarę nowego tysiąclecia, co zostało zresztą dokładnie przedyskutowane :D Przy klimatycznym ryżu w nastrojowej muzyce z lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku przedyskutowane zostały także sprawy bardziej poważne. Nie pamiętam już niestety jakie. Pamiętam za to, że była Skurwolańska na pierwszy ogień :D W wyborowym towarzystwie oczywiście nie mogło by jej zabraknąć. Dużo śmiacia ogólnie było, jazdy samochodem po pijaku, tańczenia (również do Muzyki zespołu Fill). Nie odbyto się też bez gry w zgaden sie bitte (Wo ist wo? wg. Siura [czyt. hujstwo - wg. Zbycha z Goczałkowic]). No i o północy poszlimy na pole, a tam ciocia Krysia. Piotr bardzo entuzjastycznie zareagował na tą wiadomość. Były zimne ognie (Siur gasił je na języku), szampany, rakiety i lasery. Odwiedziliśmy też siostrę moją :D Następnie wróciliśmy do domu, Siur poszedł spać a my pić dalej... Piotr dołączył do Siura w późniejszym terminie, Mizeria w związku z tym pozmywała naczynia za co jestem jej dozgonnie wdzięczny :) Ogólnie pomysł imprezy w klimatach lat prohibicji wydaje mi się trafiony :D Sesja z cygarem w buzi jest wspaniaa :D Nie przeszkodziło mi nawet podbite oko ;)

1 stycznia był dalszym ciągiem imprezy, chociaż już nic nie piliśmy to oglądnęliśmy "Happy tree friends". Dowiedzieliśmy się wiele ciekawych sentencji życiowych, m.in. takiej że życie to impreza i że każdy jest na nią zaproszony. :D Almondowar też dał radę, chociaż wg. mnie mogło być lepiej ;P Być może to zbyt ciężkie kino na afterparty ;P

"Pewnie się zastanawiacie czy po tym całym zamieszaniu zostały mi jeszcze jakieś klosze i balony?" :D Balony owszem, a do tego szampany, które mam nadzieję wypijemy przy najbliższej okazji ;) Dziękuję wszystkim paniom i panom kołkom :D I T. Pratchett'owi za użyczenie cycatów :D

Wszystkiego najlepszego w nowym roku ;)

2 komentarze:

  1. W takim towarzystwie i z takim gospodarzem impreza nie mogła się nie udać ;D
    zdecydowanie najlepszym zdaniem notki jest zdanie: 'No i o północy poszlimy na pole, a tam ciocia Krysia' , choć cytat z Pratchetta nie pozostaje daleko w tyle ^^
    Oby rok 2010 był tak udany, jak sam jego początek ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczur wyjął mi spod palców to, co ja chciałam napisać! Że "poszliśmy na pole, a tam ciocia Krysia" to najlepsze zdanie w tej notce :D buhahahahah
    a z tą jazdą po pijaku to już sobie darujcie, wytrzeźwiałam, zatrybiłam i wyniuchałam podstęp (poza tym nie wierzyłam, ze moglibyscie być takimi debilami, chociaż nie ukrywam, że mnie nabraliście :D)
    Dziękuję za świetne pożegnanie roku 2009 i wystrzałowe powitanie 2010, dzięki za wiaderko, łóżko, śniadanko i krokiety, które mnie raz ominęły ^^
    A szampany niech czekają, myślę, ze wkrótce będzie co opijać... :)

    OdpowiedzUsuń